Przeprowadziłam się do
Finlandii z zrządzenia losu, nic wcześniej nie widząc o tym kraju. Oczywiście
byłam raz w Helsinkach i wiedziałam, że w Finlandii żyje Święty Mikołaj. Jednak
o Finach wiedziałam tylko tyle, że mają fioła na punkcie sauny. Poniższe
podsumowanie jest subiektywne. Pisząc je odkryłam, że Finowie otworzyli mi oczy na wiele aspektów życia. Zbyt wiele, by zawrzeć to w jednym poście.
Jeśli urlop trwa dwa
tygodnie to nie jest to urlop.
Finowie uważają, że nie
można wypocząć w ciągu 2 tygodni. Ja też tak uważam. Jednak gdy odkryłam, jak
wielką popularnością cieszą się tu czterotygodniowe czy pięciotygodniowe letnie urlopy,
byłam jak każdy obcokrajowiec zdumiona. Każdemu pracownikowi przypada 5 tygodni
płatnego urlopu. Większość Finów realizuje czterotygodniowy urlop w lipcu. Wówczas
nieliczne jednostki pozostają na stanowisku pracy, której tempo mocno zwalnia,
gdy połowa kadry przebywa na wakacjach. Czy Finowie się tym martwią? Czy
szefowie rwą włosy z głowy? Czy fińska gospodarka upada, a międzynarodowe
koncerny w furii rozwiązują umowy współpracy? NIE! Życie toczy się dalej. Rodziny
wspólnie cieszą się latem. Znajomi (tak
oni też nie muszą wstać jutro rano do pracy) wybierają się wspólnie na
wycieczki lub grillują i korzystają z sauny w domku letniskowym. Kolejna
gorączka urlopowa wypada w okresie ferii zimowych. Wówczas skromne siedem dni
spędzone na nartach w Laponii, któremu towarzyszy popijanie gorącej czekolady z
Minttu (fiński likier o smaku mięty),wydaje się dość rozsądnym wyborem. W
Finlandii wraz ze stażem pracy wydłuża się przysługujący pracownikowi urlop.
Przed emeryturą może Ci przysługiwać nawet 7 tygodni płatnego urlopu!
Mökkiel to nie tylko domek
letniskowy, to styl życia.
Kiedy nadchodzi lato
Fin wcale nie marzy, by wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o bagaż, nie
dbać o bilet. On marzy, by zaszyć się w lesie…w domku letniskowym, z dala od
ludzi, cywilizacji, problemów. Będzie zbierać grzyby i jagody, łowić ryby,
pływać łódką czy kajakiem i obserwować ptaki. Powrót do korzeni. Prawdziwe slow
life. Wieczorem grilluje złowioną rybę lub kupione mięso, otworzy piwo i będzie
podziwiać gwiazdy. Tylko tyle trzeba, by na twarzy Fina pojawił się uśmiech. Stres
odpłynął w siną dal. Finlandia w 78% to lasy, przepasane 187 888 jeziorami i
178 947 wyspami. Chyba każdy chciałby mieć domek letniskowy w tak malowniczej
scenerii. Szacuje się, że jeden na czterech Finów posiada takowy przybytek.
Spędzają w nim znaczną część urlopu jak i większość letnich weekendów. Większość
domków ma saunę. Nie ma nic przyjemniejszego, niż ochłodzić się w jeziorze po
gorącej saunie!
Bez kołaczy nie ma
pracy.
W Finlandii jest 8
godzinny dzień pracy*, z czego 30 minut przypada na lunch. Zwyczajowo jadany
jest na mieście. Restauracje oferują lunch menu (czyli szwedzki stół) w
godzinach 11-14. W lecznicy nie mamy czasu wyskoczyć na miasto. Jemy w naszej
kuchnio-jadalni. Lunch jest świętością, zgodnie z zasadą człowiek głodny,
człowiek zły. Zawsze znajdzie się czas, żeby usiąść przy stole (!) i wspólnie z
innymi lekarzami i pielęgniarkami zjeść obiad. Nie mówię tu o łapanym gdzieś w
biegu zimny już kawałku pizzy, burgerze jedzonym w pośpiechu, gdy w brzuchu już
burczy. Zawsze mam tu chwilę dla siebie, by odgrzać obiad i go celebrować.
*weterynarze zwykle
pracują 6 godzin dziennie
Moda jest cool, ale
wygoda jest modniejsza.
Finowie nie przywiązują
uwagi do mody. Stare fińskie powiedzenie mówi, że tylko brzydcy ludzie muszą
się stroić ( Vain rumat ne vaatteilla koreilee). Nie oznacza to, że chodzą w
poplamionych dresach, rozciągniętych koszulkach i noszą skarpety do sandałów. Taki
brak stylu nie jest tu akceptowany! Preferują styl sportowy, bo są praktyczni,
a fińska pogoda jest kapryśna. W Helsinkach łatwiej spotkać na ulicy dziewczyny
noszące designerskie torebki niż biegające w szpilkach. W Turku studentki na co
dzień noszą legginsy/dresy i bluzy. To jest też styl moich koleżanek z pracy. Człowiek
nie zastanawia się rano co na siebie włożyć, czy kolory do siebie pasują. Jeśli
chcę iść na trening po pracy, zakładam rano sportowe ciuchy, ale równie dobrze
mogę w nich pójść z koleżanką na kawę czy z psami na spacer do lasu. Jesienią i
zimą, kiedy dzień staje się nieznośnie krótki, większość nosi odblaskowe
breloki. Finowie lubią czuć się bezpiecznie.
Najlepiej jednak czują się nago…w saunie bądź
wieczorem, kiedy siedzą na sofie w samych majtkach i piją alkohol bez zamiaru
wyjścia z domu.
Wybić klin klinem
Alkohol jest bardzo
drogi! Droższy niż w innych krajach strefy euro. Na jego cenę narzekają też
Finowie. W sklepach ogólnospożywczych dostępne jest jedynie piwo i cider. Mocniejsze
trunki, dostępne są wyłącznie w sklepie Alko, który oczywiście jest zamknięty w niedzielę, a w sobotę zakupy
należy zrobić przed 18! Finowie nie cenią niemieckiej chemii jak Polacy, za to
cenią sobie tańszy, estoński alkohol. Z Helsinek do Tallina można się dostać
promem w zaledwie 3,5 godziny. Właśnie w stolicy Estonii mieści się bajkowy,
fiński sklep alkoholowy. Bajkowy, bo cena alkoholu w pierwszym lepszym sklepie
w Tallinie, jest prawię połowę niższa. Tak rozwinęła się alkoholowa turystyka,
w którym Estonia stała się rajem obiecanym. Prom na trasie Tallin-Helsinki
bardziej przypomina cargo niż statek pasażerski. Jeden turysta, z jednodniowych
wakacji przywozi kilka skrzynek alkoholu. Nie tylko Polak potrafi!
Finlandia wygrała z nałogiem wielu
obywateli jakim był alkoholizm. Obecnie Finowie spożywają mniej alkoholu
rocznie niż Polacy. Owszem nadal lubią pić jak my, do białego rana, jednakże
warunki finansowe nie pozwalają im na częstą rozpustę. Bardziej popularne jest
sączenie alkoholu, a konsumpcja piwa i wina znacznie przewyższa konsumpcję wódki.
W przyrodzie nic nie ginie. Jeden nałóg zostaje zastąpiony innym. HAZARDEM!
Finlandia
zajmuje 4 miejsce na światowej liście hazardzistów, wydając około 2 bilonów
euro rocznie. Według National Institute for Health Welfare (THL) około 80 %
populacji uprawia jakąkolwiek formę hazardu. Hazard dozwolony jest od 18 roku
życia i jest kontrolowany przez narodową agencję Veikkaus. Pieniądze zarobione
z tej niechlubnej działalności, przeznaczane
są na chlubne działalności: na naukę, sztukę, sport i organizacje pozarządowe.
Stąd słynny, rozgrzeszający nałogowca slogan „Fin zawsze wygrywa”. Może nie
mogę przejść obojętnie obok automatu do gry, ale nawet jeśli przegram to i tak
moje pieniądze pójdą na szczytny cel. W telewizji wyświetlane są reklamy internetowych stron hazardowych, a w każdym
najmniejszym sklepie spożywczym, w stylu naszej Żabki, stoi kilka automatów
hazardowych. W całej Finlandii jest ich około 21 000.
Kuchnia nigdy nie jest
za mała na recykling.
Finowie segregują
śmieci. Na każdym osiedlu są kontenery na: plastik, szkło, kartony, papier,
metal, baterie, śmieci biodegradowalne i te do spalenia. Również w hotelowych
pokoju znajdziemy koszyk, w którym możemy segregować odpady. Takiego kosza
zabrakło w moim 4-gwiazdkowym hotelu w Belgii! Kupując w Finlandii napój w
butelce lub puszce, płacisz kaucje zależną od wielkości opakowania tj.od 0,15
euro do 40 euro. Puste opakowanie zwracasz do specjalnego automatu (są one w
każdym sklepie), który drukuje paragon z kodem kreskowym. Robisz zakupy,
podjesz w kasie paragon i jego wartość odliczana jest od rachunku. Proste! Dzięki
temu ponad 90% puszek i butelek jest poddawana recyklingowi. Niestety nadal do supermarketów trafia wiele
warzyw i owoców zapakowanych w plastikowe opakowania. Te dostępne na wagę można
samodzielnie zapakować w biodegradowalne reklamówki lub materiałowe siatki wielokrotnego użytku. Fiński
Lidl zachęca swoich klientów do niepakowania warzyw i owoców.
Największe
wrażenie zrobił na mnie system dostarczania leków do lecznicy. Pamiętam z
Warszawy stosy kartonów wyrzucanych kilka razy w tygodniu. Człowiek czasem miał
wrażenie, że kartony go przygniotą niczym Hankę Mostowiak. Trauma na całe
życie! W Finlandii leki pakowane są w plastikowe pudła wielokrotnego użytku,
które są odbierane przy następnej dostawie! W lecznicy, w której pracuję, w
poczekalni stoi ekspres do kawy. Obok niego jest koszyk z kubkami z Ikea, które
każdego dnia są myte w zmywarce i z powrotem do niego trafiają. Nie dość, że
nie stosuje się jednorazówek, to jeszcze przyjemność picia kawy jest o wiele
większa.
Ubrania finów dostają drugie życie.
Firma Pure Waste przetwarza odpady odzieżowe w nowe materiały tekstylne, co
oszczędza ok. 2700 litrów wody w jednym cyklu produkcyjnym. Pure Waste zarówno
sprzedaje materiały jak i swoją linię ubrań.
Finlandia to czyste
lasy i jeziora. Plaże, na których stoją przebieralnie, drewniane toalety (nie
ma chusteczek i papieru toaletowego leżącego wszędzie), kamienne grille i meble
ogrodowe. Wszyscy (zarówno Finowie jak i muzułmańscy emigranci) korzystają z
tego dobrodziejstwa, nie niszcząc niczego i nie zostawiając śmieci.